W dniu 9 listopada 2009 r. na terenie muzeum odbyło się uroczyste poświęcenie drewnianej kapliczki z wizerunkiem Matki Boskiej Pocieszenia. Jest to replika kapliczki, jaka została zawieszona na drzewie przed wejściem do nowo wybudowanej huty w 1841 r. Kolejne pokolenia robotników przekraczając bramę zakładu modlili się o szczęśliwy powrót do domu po dniu ciężkiej i niebezpiecznej pracy. Kapliczka Matki Boskiej Pocieszenia z upływem lat otaczana była coraz większą czcią. Kiedy pod koniec XIX wieku, obok starego zakładu zaczęto wznosić nowy, kapliczka wraz z drzewem, na którym wisiała miały znaleźć się już wewnątrz nowego kompleksu. Co więcej, plany przewidywały budowę jednego z budynków w miejscu gdzie stała a w związku z tym wycięcie drzewa i przeniesienie samej kapliczki. Początkowo prośby robotników o zachowanie jej na dotychczasowym miejscu nie przynosiły rezultatów, dopiero – jak głosi tradycja – wstawiennictwo żony ówczesnego dyrektora spowodowały korektę planów, dzięki której drzewo wraz z kapliczką ocalały.
Rzecz jasna wzmogło to jeszcze mocniej przeświadczenie robotników o wyjątkowym wstawiennictwie Matki Boskiej Pocieszenia. Kapliczka doczekała odzyskania niepodległości, przetrwała okres okupacji niemieckiej i pierwszych lat powojennych. Być może poddawana była w tym okresie doraźnym naprawom, jednak nie posiadamy na ten temat żadnych informacji.
Władze komunistyczne dopiero z początkiem lat 50. odważyły się przypuściły mocne naciski na likwidację symbolu religijnego nie licującego z “socjalistyczną świątynią “, jaką była huta.
Opór robotników okazał sie jednak nad podziw silny i nikt z miejscowych partyjnych “kacyków” nie odważył sie podjąć ostatecznej decyzji. Udało się to wreszcie na początku lat 60. Jednak w przeczuciu rychłej likwidacji kapliczki, “nieznani sprawcy” pod osłoną nocy wywieźli ją w nieznane miejsce. Wkrótce ścięto stare, przeszło stuletnie drzewo, na którym była zawieszona. Jak się okazało część pnia zachowano, jako pamiątkę. Kilka lat później wielki piec przestał oddychać. Po utworzeniu Muzeum Zachowana część pnia została przekazana do Muzeum wkrótce po jego utworzeniu. Podjęliśmy ze swojej strony próby wyjaśnienia losów kapliczki. Pamięć ludzka, tradycja i nadal żywa wśród starszych ludzi legenda zaprowadziła nas do Dziurowa, gdzie wskazano miejsce, w którym kapliczka wielkopiecowa wisiała od przeszło 40 lat. Jak się okazało pamiętnej nocy “wykradł” ją jeden z robotników mieszkający w tej wsi i zawiesił na drzewie nieopodal swojego domu. Po jego śmierci opiekę nad „zabytkiem” przejęła jego córka. Niestety, zaledwie przed kilku laty kapliczka została zniszczona przez grupę pijanej młodzieży. Zachowały się jednak elementy oryginału, które przekazała nam pani Dziekan, córka robotnika, który wyniósł kapliczkę z zakładu wielkopiecowego. Na podstawie zdjęć archiwalnych pochodzących z początku lat 60. pan Kazimierz Kopeć wykonał jej replikę.
W kapliczce zostały umieszczone zachowane fragmenty oryginału, oraz wizerunek Matki Boskiej Pocieszenia, który pochodzi z lat 60 XX wieku, a zatem czasu, w którym kapliczka została usunięta z zakładu. W ten tylko sposób – w naszym przekonaniu – mogliśmy przywrócić zbiorowej pamięci ten symbol i chociaż po części uczynić zadość wysiłkom tych, dla których był on ważny i warty narażenia się ówczesnej władzy.
W tym miejscu składamy wyrazy wdzięczności wszystkim tym, którzy przyczynili się do wyjaśnienia losów tego symbolicznego obiektu oraz pomogli w jego odtworzeniu. Szczególne słowa wdzięczności kierujemy do Państwa Dziedzic ze wsi Dziurów, oraz pana Zdzisława Kostyry, jednego z ostatnich kierowników zakładu wielkopiecowego.
Kapliczkę poświęcił ksiądz dziekan Józef Domański oraz ojciec Gerard z wąchockiego opactwa ojców cystersów. W uroczystości wzięli udział: pan Krzysztof Lipiec – poseł na Sejm RP, pan Andrzej Matynia Starosta Powiatu Starachowickiego, oraz przedstawiciele środowisk kultury miasta i powiatu.
Uroczystość odbyła się dokładnie 110 lat od dnia poświęcenia wielkiego pieca opalanego koksem. Zatem, to również data spinająca niczym klamrą, dzieje wielu pokoleń pracowników tego zakładu, ich trudu i wysiłku.
tekst: Paweł Kołodziejski
foto: Mgdalena Gorzkowska (1,2), Mieczysław Adam Kowalski (3)